8 Marca i Patriotyzm

8 marca  powinien być obchodzony jako DZIEŃ PATRIOTYZMU POLSKIEJ MŁODZIEŻY dla upamiętnienia niezwykłego patriotycznego wyczynu grupy  młodzieży harcerskiej z Łowicza. W dniu 8 marca 2013 r. przypada  68. już rocznica akcji podobnej do tej pod warszawskim Arsenałem, kto wie, czy nie bardziej jeszcze zasługująca na uznanie z uwagi na wyniki.

Młodzież okresu międzywojennego II Rzeczpospolitej była wychowywana, zwłaszcza w harcerstwie na zasadach głębokiego, gorącego i prawdziwego patriotyzmu.

     Patriotyzm. Słowo obecnie odsunięte na margines, niemal wstydliwie wymawiane, przez niejedne media ośmieszane. Chcesz być na tak zwanym i używanym często słowie „ topie”, nie możesz być patriotą, bo to wstyd, niemodne, niewłaściwe, niemal zakazane. A jednak.

Patriotyzm, to od łacińskiego słowa patria – ojczyzna, a to z kolei od pater – ojciec. Ojciec, słowo rodzaju męskiego, ale ojczyzna – rodzaju żeńskiego, bo dodaje pewnego ciepła i właściwego kobiecie uczucia. Ojciec inicjuje życie osobiste, indywidualne, ojczyzna inicjuje życie społeczne, wprowadza nas w krąg pewnych obowiązków i uczy ich wypełniania.

Czym więc jest patriotyzm? Jest to postawa wobec ojczyzny i narodu przejawiająca się przedkładaniem nadrzędnych wartości, takich jak: wolność, niepodległość, suwerenność kraju, nad własne cele, oraz gotowością do poświęceń dla swojego narodu i kraju.

W czym przejawia się patriotyzm? Przede wszystkim w rzetelnej, uczciwej pracy dla ojczyzny.

„Nie urodziliśmy się dla nas samych, lecz dla naszej ojczyzny” – mówił Platon. A francuski pisarz André Gide pisał, że „obok obowiązków wobec matki, miałem nie mniej święte obowiązki wobec ojczyzny, czyli wobec samego siebie, gdyż to na jedno wychodzi”.

Obowiązki wobec siebie? Tak, właśnie tak. Gdy jesteś uczniem, studentem, to ucz się jak najlepiej. Uczenie się, to nie żadne zajęcie przymusowe, to Twój obowiązek! Gdy pracujesz z konieczności za granicą wobec braku pracy w ojczyźnie, to pomyśl, że jedną z pięciu Prawd Polaków spod znaku Rodła w Niemczech były znamienne słowa: „Co dzień Polak Narodowi służy”.

Nawet wypowiadając się poprawnie i z kulturą w ojczystym języku wyrażamy naszą postawę patriotyczną. Gdy jesteśmy życzliwi i pogodni, uśmiechamy się do ludzi, unikamy ponuractwa i zamkniętości w sobie, to też okazujemy jedną z cech szczerego patrioty.

Prawdziwy patriota dba o swoje zdrowie, a więc nie pali i nie pije.

Takie cechy charakteru starało się wyrobić w młodzieży przedwojenne harcerstwo, a ponadto zasadę solidarności i przyjaźni ponad wszystko. Wychowywane było, bowiem, „w duchu braterstwa i służby”.

Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, napisał w 1970 r.: „Nie wolno pomniejszać w dziejach Narodu przykładów ofiary, ani gasić porywów młodzieńczych! Nie wolno tworzyć jakiejś „Ojczyzny bez dziejów”!”

I dlatego chcę przypomnieć bohaterski wyczyn harcerzy z Łowicza w dniu 8 marca 1945 r.

Dokładny i bardzo szczegółowy opis tego wydarzenia znajdzie Czytelnik w niezwykle ciekawej książce pt. „Uwolnić „Cyfrę”” wydawnictwa Stowarzyszenia Szarych Szeregów (wyd. 4, Łódź 2005).

Wkrótce po wkroczeniu armii czerwonej na ziemie polskie Komendant Główny Armii Krajowej generał Leopold Okulicki wydał rozkaz do swych żołnierzy anonsujący rozwiązanie tej formacji wojskowej. Rozwiązane zostały także Szare Szeregi, bo właściwie każdy harcerz był ówcześnie także żołnierzem AK.

Formacja ta traktowana była przez niby-sojuszniczą armię sowiecką jako formacja wroga i dlatego z miejsca rozpoczęły się aresztowania członków AK pod byle jakim pretekstem, nawet tych, którzy nie występowali zbrojnie w jakichkolwiek akcjach.

Zbigniew Feret, pseudonim „Cyfra” miał do dyspozycji hufca Szarych Szeregów w Łowiczu mały aparat radiowy do nasłuchu audycji z zagranicy w okresie okupacji niemieckiej. Posiadanie i użytkowanie radia było w tym czasie zabronione Polakom i niebotycznie karane. Dziwne i niezrozumiałe może się nam wydać dzisiaj, że również zakaz ten obowiązywał przez pewien czas po wkroczeniu „bratniej armii”. Natomiast całkowicie obrzydliwe było to, że wśród Polaków znajdowali się donosiciele do nowych władz okupacyjnych, którzy poprzez usłużnych funkcjonariuszy powstałego wówczas Urzędu Bezpieczeństwa (UB) wspomagali w aresztowaniu niewygodnych ideologicznie rodaków i dostarczaniu ich do sowieckiego NKWD.

W ten sposób aresztowany został już w połowie lutego 1945 r. Harcerz Zbigniew Feret i osadzony w więzieniu w Łowiczu, administrowanym i strzeżonym przez polską służbę więzienną. Z więzienia udało się Feretowi donieść grypsem do rodziny, że istnieje zagrożenie wywiezienia go transportem do ZSRR, bowiem istniało przypuszczenie, iż niedawny transport więźniów z tego więzienia właśnie tam skierowano.

Koledzy Zbyszka stanowili od lat niezwykle solidarną grupę harcerską. Jeden z nich, Kazimierz Chmielewski, pseudonim „Gryf”, podsunął kolegom myśl uwolnienia przyjaciela z więzienia siłą. Pomysł ten poparli zaraz Jerzy Miecznikowski, „Więdziądzoraz Marian Szymański, „Wędzidło”. Akcję zaaprobował komendant hufca o nazwie „ŁozaJan Kopałka, pseudonim Antek”.

Termin akcji, początkowo wyznaczony na dzień 6 marca, został ostatecznie przesunięty na 8 marca, godzina 19, tj. na godzinę przed istniejącą wówczas jeszcze godziną milicyjną. Ustalono, że oddział biorący bezpośredni udział w akcji będzie liczył 9 osób. Jako uzbrojenie posiadano trzy pistolety maszynowe, jeden pistolet typu „parabellum”, jeden karabin typu „Mauser” dla osób biorących udział w tzw. „ataku”. Poza tym dla „ubezpieczenia” przewidziano trzy pistolety oraz jeden pistolet maszynowy.

Akcja została w niezwykle krótkim czasie bardzo starannie i profesjonalnie przygotowana. W grupie „atak” wzięli udział: „Antek”, „Wędzidło”, „Więciądz” oraz Bohdan Józeficz„Gromi Mieczysław Grzybowski„Kora”. Natomiast grupę „ubezpieczenie” stanowili: Kazimierz Chmielewski – „Gryf”, Eugeniusz Nowakowski„Jeż”, Józef Wolski„Jurek” oraz Wojciech Tomczyk„Kmicic”.

Istotną sprawą było dostanie się do zamkniętego furtą więzienia. Postanowiono zadziałać fortelem. Przygotowano pismo informujące, że do więzienia zostają przyprowadzani nowi więźniowie. Pismo to zostaje podane strażnikowi przez wizjer. Otwór jest mały, pismo się gniecie, więc strażnik uchyla furtkę I wpuszcza „Antka” jako niby główną osobę prowadzącego grupę więźniów. Reszta kolegów zamarła w bezruchu I niepewności, co się dalej stanie. Strażnik widocznie został dostatecznie przekonany o konieczności wpuszczenia nowych „więźniów”, bo ponownie uchylił drzwi furtki. To wystarczyło, by weszli następni uczestnicy akcji i kierując natychmiast broń do strażnika skłonili go do oddania kluczy od furtki i położenia się przed nią na śniegu. „Grom” pozostał przy furtce, a pozostali udali się w kierunku wartowni, w której przebywali funkcjonariusze więzienia oraz pewni cywile. Broń skierowana przez „Wędzidłę” i „Więdziądza” była wystarczającym argumentem dla podniesienia rąk przez obecnych. Po sprawdzeniu, czy obecni nie mają broni krótkiej nastąpił dalszy niezmiernie ważny akt akcji. Jeden z funkcjonariuszy został zmuszony do przywołania strażnika pełniącego wartę przy pierwszej kracie oddzielającej pomieszczenia cel, w których znajdowali się więźniowie.. Znowu przez zaskoczenie został obezwładniony wartownik i pozbawiony karabinu. W podobny sposób został unieszkodliwiony wartownik tzw. „bociana”, tj. Posterunku na zewnątrz budynku. Najbardziej dramatyczny moment polegał na dostaniu się harcerzy za drugą kratę, za którą dyżurował następny strażnik. Z niesłychaną brawurą i w podobny sposób (przez przywołanie oddziałowego do kraty przez steroryzowanego uprzednio strażnika) udaje się grupie dostać do najważniejszej części więzienia, tj. do cel. Zostają one otwarte, więźniowie otrzymują polecenie szybkiego ich opuszczenia z informacją, że są oswobodzeni i mogą opuścić więzienie. Następuje to błyskawicznie. Istotną sprawą było jeszcze wyjście z budynku bez narażenia się na przeciwakcję strażnika stojącego w budce przed budynkiem więziennym. Tenże został sprawnie rozbrojony przez „ubezpieczenie”, tj. przez „Gryfa”, „Kmicica” i „Jurka”. Więźniowie, w liczbie ok. 70, szybko opuścili więzienie. Harcerze nie mogli się nimi zaopiekować. Byli pozostawieni sami sobie. Każdy kierował się w stronę przez siebie wybraną. Grupa „Łozy”  działająca w tej niezwykłej akcji, ukończonej już o godzinie 19:41 (tj. trwającej zaledwie 31 minut) była szczęśliwa z powodu uwolnienia swego przyjaciela „Cyfry”.   Harcerz „Cyfra” został zaopatrzony w nowe dokumenty i wraz z dowódcą akcji „Antkiem” godzinę później opuścił Łowicz pociągiem towarowym.  Pozostali harcerze zlikwidowali  szybko akcję, Edward Horbaczewski – „Pająkprzygotował magazyn na broń, a phm Stefan Wysocki „Ignacbył odpowiedzialny za przetrzymanie dokumentów uczestników akcji.

Choć sama akcja uwolnienia więźniów była spektakularna i w tym wyjątkowa, że przebiegła bez ofiar z obu stron, to jednak skutki jej w następnych dniach były bolesne.

Następnego dnia po akcji patrole wojska, milicji i bezpieki przeprowadziły zmasowane poszukiwanie sprawców akcji. Sprawdzano dom po domu, dokonywano zatrzymań młodych ludzi, doprowadzano ich na konfrontacje przed służbę więzienną. W taki sposób zostali rozpoznani i aresztowani: „Gryf”, „Kmicic”, „Jurek” i „Grom”. Wyrokiem Okręgowego Sądu Wojskowego w Łodzi trzej pierwsi zostali skazani już dnia 18 kwietnia 1945 r na karę śmierci, a „Grom” na 10 lat więzienia.

Na skutek ułaskawienia I następującej później amnestii cała czwórka uzyskała jednak po dwóch latach wolność. Okres więzienia spędzonego najpierw w Łodzi przy ul  Anstadta, Sterlinga, a potem we Wronkach, upamiętniony został w ich wspomnieniach.  60. rocznicy akcji, jak podaje książka „Uwolnić „Cyfrꔄ, nie doczekało sześciu jej uczestników.

Miałem przyjemność i zaszczyt poznać przypadkowo jednego z tych bohaterów, p. Eugeniusza Nowakowskiego. Udało mu się wówczas uniknąć aresztowania. Przeniósł się szybko do Gliwic, tam wstąpił na Politechnikę, którą ukończył jako magister inżynier nauk technicznych-elektryk.

Spotkałem go na początku lutego 2006 r.w szpitalu, do którego przyszedł odwiedzić dawnego chorego kolegę Czesława Kuśmierkowskiego, harcerza trzymanego wówczas także w łowickim więzieniu i oswobodzonego w czasie pamiętnej akcji

Proszę sobie wyobrazić nie dającą się dzisiaj pojąć harcerską przyjaźń i solidarność, których nie przerwały długie upływające lata oraz najrozmaitsze życiowe przeszkody i okoliczności. Kto potrafi teraz tak szanować złożoną przysięgę, trwać w  wierności prezentowanym kiedyś ideałom ?

     Na pamiątkę tych wydarzeń oraz  w marcową rocznicę  Akcji pod Arsenałem w Warszawie

i odejścia na wieczną wartę harcmistrza Janka Bytnara Rudego XXIX Liceum Ogólnokształcące im. Hm. Janka Bytnara „Rudego” w Łodzi organizuje rokrocznie  dla młodzieży, zwłaszcza harcerskiej, Edycję Ogólnopolskiego Konkursu pt. Arsenał Pamięci.

W spotkaniu bierze udział duża rzesza harcerzy (ok. 400 osób) z całej Polski. Dla mnie (sądzę, że i dla innych także) jest to wydarzenie niezwykłe. Wprowadzane są sztandary harcerskie, m. in. także zachowany w sposób niepojęty sztandar harcerzy z Łowicza (akcje ich nazwano tu Małym Arsenałem. Uroczystość zagaja i  oczarowuje zawsze pięknym wystąpieniem pomysłodawca tego konkursu harcmistrz Krzysztof Jakubiec, nauczyciel (obecnie emerytowany) XXIX LO w Łodzi. Głównym punktem programu jest gawęda druhny Barbary Wachowicz, Mistrzyni Mowy Polskiej. Jej prelekcja urzeka. Omawia  prace wspomnieniowe harcerzy. Aż trudno uwierzyć, że ci młodzi ludzie, uczniowie szkół  ponadgimnazjalnych, ale także podstawowych, w wielu przypadkach z tak zwanej odległej prowincji, potrafią pięknie opisać i przedstawiać zebrane od rodziców, dziadków i krewnych dawne wspomnienia wojenne i przeżycia, najczęściej bohaterskie. Niejednokrotnie ci młodzi autorzy, niemal jak zawodowi historycy, potrafią udokumentować swe prace  ciekawymi materiałami i pamiątkami rodzinnymi. Wielu z nich jest  nagradzanych wspaniałymi książkami Barbary Wachowicz, cennymi albumami lub edycją tomów naszych wieszczów. Ponieważ nagród nie starcza zwykle dla wszystkich, muszą być one rozdane drogą losowania. Czynność tę powierzono w V Edycji (w 2006 r.) żyjącemu wówczas jeszcze uczestnikowi Małego Arsenału ks. prałatowi Stefanowi Wysockiemu (wstąpił do seminarium po akcji na więzienie w Łowiczu). Miałem wielki honor i szczęście siedzieć wówczas obok dwóch innych żyjących jeszcze uczestników tej akcji: p. Eugeniusza Nowakowskiego „Jeża” oraz Wojciecha Tomczyka „Kmicica”. Wszyscy oni byli powitani przez zebranych na spotkaniu harcerzy gorącymi oklaskami.

 

Patriotyzm różne ma przejawy. Jednym z jego ważnych elementów jest gotowość do każdej ofiary, nawet z własnego życia i świadomość odpowiedzialności za współtowarzysza w każdych nie dających się przewidzieć  okolicznościach, a zwłaszcza w niedoli.

Niech zawsze będzie tak, jak pisał  Jan Kasprowicz:

 

„Rzadko na moich wargach-

Niech dziś to warga ma wyzna-

Jawi się krwią przepojony

Najdroższy wyraz Ojczyzna.”